Dom św. Józefa na Radnej Górze

Zgromadzenie Sióstr Świętego Józefa

Świadectwa

Świadectwa pisania ikony

Człowiek jest najpiękniejszą ikoną Pana Boga. Życie polega na tym, by stawać się na Obraz Jezusa Chrystusa. Pisanie ikon, jest intensywnym, mocnym środkiem formacji osobistej, o czym świadczą  poniższe świadectwa.


„Pisanie ikony to dla mnie Misterium, którego chyba nigdy nie zrozumiem. Raz przychodzi z trudem i we łzach, innym razem powstaje z łatwością. Z ikonami jest jak z modlitwą – są okresy pocieszenia i strapienia, ale w każdym obecny jest Pan, który uzdalnia, umacnia i leczy.”


„Wszystko, co dokonuje się na desce, dokonuje się także w sercu. Może nawet nie zawsze da się to tak nazwać, czy zrozumieć, ale jest się pewnym, że „coś” się dzieje. To co się namaluje, to co wyjdzie dobrze, albo niedobrze – wszystko odbija się w sercu i wpływa na rozwój duchowy. I odwrotnie, to co jest  w sercu, przelewa się na deskę. Stąd ikona żyje, bo wlewa się w nią całą duszę.”


„Ikonopisanie było dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem – doświadczeniem Bożej obecności i kolejną lekcją zaufania. (…) Bóg dał mi poznać, że tak naprawdę to On działa i On jest Stwórcą, ja jestem tylko narzędziem, które ma ufnie powierzyć się Jego dłoniom. Pisałam Ikonę, patrzyłam na nią,  uczyłam się ją czytać…, ale  tak naprawdę to przez nią Bóg pisał swój obraz we mnie, to On czytał to, co zapisane mam w sercu i wyjaśniał. Tak naprawdę, to Ikona patrzyła na mnie, a przez nią Bóg ogarniał mnie swoim wzrokiem i pomagał odkrywać to, co niewidoczne dla oczu, to, co czyni życie pięknym i wartym przeżycia. Czas pisania Ikony był też czasem modlitwy, która przenika cały proces tworzenia, która uobecnia Boga w tym, co robię. Jednak Ikona pozostanie dla mnie Tajemnicą, tak jak Tajemnicą jest Ten, który jest w niej obecny.”           


„Pisząc ikonę św. Józefa odkrywałam na nowo miłość Boga Ojca, który najpierw przychodził do mnie poprzez wspomnienia trudne i bolesne, ale który chciał mi ukazać inną rzeczywistość; miłość wolną i prostą, wierną i szczerą, jaką posiadał św. Józef. Gdy w ikonie tej rozjaśniałam szaty, czułam niejednokrotnie, jak Bóg otwiera moje serce, a w nim tysiące drzwi z bólami i radościami. Kontynuacją zarazem doświadczeniem łagodności Boga było pisanie ikony Matki Bożej Bolesnej. Miłość kosztuje. Podczas pisania tej ikony czułam obecność Matki Bożej, która podobnie jak św. Józef, uczyła mnie jak z pokorą ofiarowywać to wszystko, co było w moim życiu i zobaczyć, że Bóg był zawsze obok mnie.”



„Nie umiem malować, ale wierzę mocno, że ikonę pisze Serce Boga moimi dłońmi, a wiara w to pozwała mi jeszcze pełniej poznać Boga, trochę innego niż dotychczas.”


„Postanowiłam napisać ikonę św. Zygmunta Gorazdowskiego, wiedziałam, że postać Świętego ma wychodzić z ikony. Kiedy  zaczynałam pracę nad nią cały czas zastanawiałam się co św. ks. Zygmunt chce mi dać? – poprzez jego gest. Długo nie wiedziałam co to jest, aż zaczęłam poszukiwać prawdy o samej sobie, o innych. Co jest dobre? Zaczęłam doświadczać swoich słabości i innych ludzi i je dźwigać – było mi bardzo trudno. Poprzez to doświadczenie w mojej duszy – pojęłam że jestem zwykłym człowiekiem, prostym ze słabościami – moje serce do tego się przyznało. I wtedy poczułam bezsilność – niemoc, to, że jestem słaba, wtedy też dowiedziałam się, iż muszę napisać od nowa tą ikonę, gdyż postać Świętego jest źle umieszczona. Było to dla mnie mocne doświadczenie, które nauczyło mnie prawdy, iż mam tę ikonę pisać w prawdzie taką mną, jaką jestem. Zrozumiałam pierwszą lekcję św. Zygmunta, wychodzi do mnie za każdym razem, teraz mi powiedział, że mam być autentyczna.”


„Co dało mi napisanie ikony? – Otóż przede wszystkim to, że po raz kolejny utwierdziłam się w swoim powołaniu, że Jezus chce mnie mieć dla siebie, chce, abym Mu służyła (…). Patrząc w to stworzone dzieło na desce, w twarz Jezusa jestem przekonana, że nie jest to moja zasługa, tylko Jego. On chciał się ukazać przez moje ręce, które były jedynie narzędziem. (…) Wszystkie intencje były zanoszone do Jezusa, aby zechciał objawić się na tym małym skrawku deski. Prosiłam, aby przelał Swego Ducha, aby ukazująca się postać miała to ‘coś’, co skłania do zatrzymania się, do refleksji, zastanowienia, do wniknięcia w głąb swego serca.(…) Czuję, że twarz Jezusa jaśnieje z tej ikony, jest w Nim tyle spokoju i pokoju, a jednocześnie ma odcień powagi i dostojeństwa. Wpatrując się i kontemplując Oblicze Chrystusa zaczynam rozumieć Jego przesłanie i otwieram się na przyjęcie tego wszystkiego, co daje Jezus”.